Interpretacja dekadenckiego liryku pt. „Próżnia” Stanisława Koraba-Brzozowskiego.
Przełom wieków to od zawsze czas szczególny. Powracają stare przepowiednie, a na światło dzienne wychodzą głęboko zakorzenione w ludzkiej podświadomości lęki. Nie inaczej działo się w ostatniej dekadzie XIX wieku. Wśród pisarzy i poetów przeważały postawy pesymistyczne, schyłkowe, dekadenckie. Czas fin de siècle’u w artystycznej świadomości jawił się jako etap, w którym umierała kultura i wszelkie wcześniejsze wartości. Artyści zawieszeni w próżni nie potrafili znaleźć żadnego punktu odniesienia, niczego trwałego. Ich świat i oni sami przybrali formę próżni. I na tym właśnie skupił się Stanisław Korab-Brzozowski.
Fakt ten nie tylko znalazł odzwierciedlenie w metaforycznym tytule jego utworu, ale także stał się motywem przewodnim wiersza. Słowo „próżnia” nie ma pozytywnych konotacji, a przynajmniej znalezienie ich nie jest zadaniem łatwym. Jest synonimem pustki, nicości, braku celu i braku trwałych wartości. Próżnia to nic. W próżni niczego nie znajdziemy, prędzej sami się zagubimy. Próżnia oznacza zatrzymanie w czasie „pomiędzy”, coś już się skończyło a nic się jeszcze nie zaczęło. A jak wynika z wiersza już nic się nie zacznie!
Jeśli ktoś wiedzie próżniacze życie oznacza to, że tak naprawdę jego egzystencja nie ma większego sensu. Z tym właśnie problemem zmagał się autor analizowanego przeze mnie wiersza. Choć być może określenie „zmagał się” nie jest do końca adekwatne – gdyż tak naprawdę nie zmagał się z tym stanem, lecz go zaakceptował. Być może nawet lepsze byłoby tu określenie „pogodził się z nim”; zrozumiał, że będzie musiał tak żyć i poczucie pustki będzie towarzyszyło mu do końca jego dni.
Nie jest to, rzecz jasna, przypadek jednostkowy. Przypomnieć tutaj należałoby chociażby liryk Kazimierza Przerwy-Tetmejera „Na Anioł Pański” czy wiersz-manifest „Koniec wieku XIX”. I w tym wierszu odnajdziemy podobne elementy, czyli ponurą naturę, przepełnioną bólem atmosferę i samotność w cierpieniu.
Charakterystyczne dla dekadentyzmu było podparte filozofią przekonanie, że człowiek nie jest istotą, w której mocy pozostawałoby zmienienie czegokolwiek. W „Próżni” Koraba-Brzozowskiego czy w „Końcu wieku XIX” Tetmajera nie jest trudno odnaleźć to przekonanie. Najtrafniejsze i najsilniej przemawiające do wyobraźni wydaje mi się tutaj Tetmajerowskie porównanie człowieka do mrówki, życia zaś do rozpędzonej lokomotywy ( „Koniec wieku XIX”).
Tytułowa „próżnia” odnosi się zarówno do wnętrza człowieka, do jego duszy, jak i do wszystkiego, co nas otacza. Na próżno jednak szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego ludzkie dusze i świat są próżne, jałowe, pozbawione treści, dlaczego tak się stało, ani jak temu zaradzić. Tak jak o „Lalce” Bolesława Prusa pisano, że jest powieścią zbudowaną z wielkich pytań epoki, tak samo można powiedzieć o utworze Koraba-Brzozowskiego. „Próżnia” nie jest utworem rewolucyjnym, nawołującym do zmian, a tym samym niosącym jakąkolwiek nadzieję. Jest utworem stwierdzającym fakt, że jesteśmy skazani na pozostawanie w próżni – taki charakter ma nasza egzystencja.
W tym krótkim, składającym się z trzech strof liryku zawarty został obraz świata przepełniony beznadzieją. Już w pierwszej strofie mamy do czynienia z dwoma słowami kluczami z „samotnością” i „rozpaczą”. Ukazane jest drzewo, ale nie takie pod którym człowiek szuka schronienia. Nie ma nic wspólnego z lipą, pod którą tak chętnie siadał Jan Kochanowski. Drzewo z „Próżni” samo szuka pomocy i uzdrowienia. Wyciąga chude gałęzie (ramiona) w przepełnionym rozpaczą hymnie do nieba. Ale to niebo też jest puste. Nie ma w nim już Boga. Warto byłoby zwrócić tutaj uwagę na związek człowieka z naturą. Związek tak silny, że drzewo współodczuwa ból istnienia na równi z ludzką istotą.
Przekonajmy się, w jak dużym stopniu utraciły swoją moc wcześniejsze, utrwalone w kulturze symbole siły, życia, trwania. Tradycyjne drzewo, czasami nazywane też drzewem życia straciło w tym utworze swoje życiodajne znaczenie. Symbol siły i witalności przestał istnieć. Zamienił się w metaforę postępującego upadku, umierania, zanikania.
Przerażająca atmosfera jest szczególnie widoczna wskutek zastosowania przez poetę wyrazistych epitetów. Takich, jak chociażby obnażone, chude, chropowate i stalowe. Żaden z tych przymiotników nie ma jasnej, przyjemnej barwy. Nieodłącznie kojarzą się z przemijaniem, upadkiem, starością. Takimi epitetami mógłby być nasycony opis spersonifikowanej śmierci. Nawet niebo, do którego zwykło się kierować apele o większą aktywność wśród śmiertelników, o powodzenie, o pomoc w spełnieniu planów i marzeń, ma w utworze Koraba-Brzozowskiego stalowy kolor. A stal jest nieugięta, bez uczuć, zimna, odporna na błagania. Nie ma w niej życia.
W drugiej, czterowersowej strofie także mamy do czynienia z liryką opisu. Słowa klucze dla tej zwrotki to „zmurszały” i „beznadziejne”. Obydwa epitety odnoszą się do krzyża stojącego pod drzewem. Krzyż ukazany w tej strofie ledwo stoi, jest zmurszały. Do niego też nikt nie podejdzie, nikt przy nim nie będzie szukał otuchy, ani nie zatrzyma się, żeby odmówić krótka modlitwę. Krzyż za chwilę runie. Na nim rozpięty Chrystus kona. Jezus nie będzie już wstawiał się za ludźmi u Boga. Nie zrobi tego, bo umiera. A w niebie, do którego zwraca swoje przepełnione brakiem nadziei oczy, nikogo nie ma.
Świat przedstawiony w wierszu to świat zatrzymany na chwilę przed ostatecznym rozkładem. Przypomina toczone gangreną ludzkie ciało. Nie ma odwrotu, powoli wszystko przestaje współodczuwać, powoli zamiera w próżni, niebycie. Tytułowa „próżnia” jest niczym trąd, który powoli zajmuje cały świat.
Przekonanie o nieodwołalnej utracie jest bardzo charakterystycznym rysem poezji dekadenckiej. Wiersz Koraba-Brzozowskiego nie odbiega w żaden sposób od współczesnych mu dekadenckich liryków. Kolejnym przykładem udowadniającym przynależność liryku do dekadenckiej twórczości jest charakter trzeciej strofy. Ta część wiersza ma szczególne znaczenie ze względu na to, że dopiero tutaj pojawia się osobiste wyznanie osoby mówiącej w wierszu. Nadawca wypowiedzi poetyckiej ujawnia się, rzecz jasna, jako reprezentant postawy dekadenckiej.
Stoi pod obumierającym drzewem, zmurszałym krzyżem i obłąkańczo pragnie jeszcze czegoś od stalowego nieba. Pragnie „obłąkańczo”, bo nie w tym cienia szansy na spełnienie. Tylko ktoś obłąkany mógłby mieć jeszcze na coś nadzieję i podmiot liryczny doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
Wydźwięk całego wiersza ma charakter niemalże apokaliptyczny. Wszystko jest na krawędzi rozkładu. Tak jak epoka, w której przyszło tworzyć poecie. Modernistyczy kryzys światopoglądowy przejawiał się nie tylko w opisie szarości i absurdu życia, ale przede wszystkim w tym, że nikt już nie wierzył, że ta sytuacje może się zmienić. Nie uda się już zbudować nowego systemu aksjologicznego. Nie ma Boga, stalowe niebo jest puste, Chrystus kona, a człowiek jest zbyt słaby. Stanisław Korab-Brzozowski w przeciwieństwie chociażby do Tetmajera nie próbował szukać zapomnienia w substytutach szczęścia takich jak erotyka, narkotyki czy nirvana. W głoszeniu klęski absolutnej jest niebywale konsekwentny. Koniec życia, szczęścia, wszystkiego co pozytywne ma w jego liryku wymiar niemalże absolutny.
I tutaj tkwi sedno sprawy. Bo to wszystko co sprawia, że „Próżnia” rzeczywiście należy do wierszy typowych dla dekadentów, sprawia jednocześnie, że dla współczesnego czytelnika utwór ten staje się zbyt apokaliptyczny. Epitety nieco rażą patosem a posępność wyrysowanego obrazu też nieco trąca pozą. Oczywiście, to wszystko dzieje się „teraz”, natomiast w epoce Młodej Polski percepcja tego utworu z pewnością była inna.
Wiązało się to z tym, że w liryku tym mamy do czynienia ze swoistą kompilacją filozofii Shopenhauera i Nietzschego. Przejawia się to zarówno poprzez przekonanie, że człowiek i tak zawsze pozostanie nieszczęśliwy, niezaspokojony, ponieważ kierują nimi popędy. A po drugie nie sposób nie przywołać tutaj Nietzscheańskiej tezy „Bóg umarł”. W „Próżni” można znaleźć to wszystko, czym charakteryzował się dekadentyzm. Począwszy od pesymizmu i zwątpienia, na rozwiniętym nihilizmie kończąc.
Zobacz:
Tematy charakterystyczne dla literatury Młodej Polski (skrót)
Ukaż Hymn do Nirwany Kazimierza Przerwy-Tetmajera jako przejaw dekadenckich nastrojów epoki.
Wskaż utwory Kazimierza Przerwy-Tetmajera będące wyrazem postawy dekadenckiej